Niektóre arcydzieła rodzą się ze szkicu. Inne z ciszy. Ciszy, która łączy dwie osoby zdolne porozumieć się bez słów.
Micah Moran i Kyle Doney nie mówią jednym głosem. Nie muszą. Jako twórcza siła stojąca za najbardziej innowacyjnymi wzorami malowania Trek Project One ICON, są połączeni niewidoczną nicią porozumienia — jeden o czymś myśli, a drugi wciela to w życie.
Micah to dyrektor ds. artystycznych w Project One, wizjoner designu, który zawsze goni za kresem możliwości. Kyle to lakiernik przeszkolony w projektowaniu graficznym, który łączy oba światy – rzemiosło i artystyczne eksperymenty. Ich współpraca opiera się nie tyle na procesie, co na bliskości, zaufaniu i łączącym ich apetycie na porażkę w poszukiwaniu czegoś oryginalnego.
Mówią: „Przegrywaj mocno i często”. To nie tylko motto, a przyzwolenie. Na podejmowanie ryzyka. Na zaskoczenie siebie. Na stworzenie czegoś, czego nikt na świecie nie widział.
Pracują razem od 2018 roku, ale ich wspólna historia zaczyna się wcześniej. Kyle spędził pięć lat jako lakiernik w Project One, nim został stażystą w dziale projektowania z czystym talentem i rzadkim zamiłowaniem do precyzji. Przez rok Kyle malował od 4 do 13, a potem pracował do 17 w zespole projektowym. Zespół nazwał go „The Mule” (Muł), co stanowi odwołanie do jego zaangażowania w pracę i nazwiska, Doney, które przypomina słowo „donkey”, czyli osła po angielsku.
Duch i dłonie za rowerami P1 ICON
Kiedy wizja i rzemiosło stają się jednością, powstaje Project One ICON.
Mentoring szybko przeistoczył się we współpracę. W momencie wprowadzenia gama Project One ICON obejmowała pięć wyjątkowych wzorów, a Micah i Kyle odpowiadali za wszystkie z nich. Mieli jasną misję: przedefiniować malowanie na zamówienie. Stworzyć rowery bez odpowiedników na drogach. A także zadbać, by wykonanie pasowało do wizji.
Nie było wcale pewne, że rowerzyści zrozumieją wizję. Gama ICON była jak zakład o wartość artyzmu, pasji i dostosowania na niespotykanym poziomie. Jednak Micah i zespół wszystko dokładnie przemyśleli. Przeprowadzili analizę porównawczą z innymi elitarnymi programami w dziedzinie designu i doznali olśnienia po wizycie w warsztacie zajmującym się tuningiem Porsche, gdy kierownik sklepu Trek stwierdził: „Klient zainteresowany takimi samochodami to dokładnie ten sam klient, który będzie chciał ICON”.
On nie kupuje po prostu wzoru malowania, a pewien etos pracy. Każdy wzór ICON to wynik godzin eksperymentów, prób i drobiazgowej pracy, której większość osób nigdy nie zobaczy. Stanowi kulminację mistrzostwa w rzemiośle i czegoś, czego nie da się łatwo zdefiniować. Jak tłumaczy Micah: „Kyle jest wyjątkowy, bo zauważa to, co najważniejsze”.
„Nie sposób wyuczyć dbałości o szczegóły; masz ją albo nie”.
Opracowali niezliczone unikatowe rowery dla zawodników Treka, często bezpośrednio z nimi współpracując, by tchnąć życie w historię. „Czasem sportowcy projektują lepiej niż my” — śmieje się Kyle. To część założenia: ICON opiera się na rozmowie. Docenia rowerzystę. Celebruje preferencje. A dzięki naturze projektów, wszystkie są niepowtarzalne.
Mimo wszystko, najważniejsza współpraca to ta między Micah i Kylem. Nie robią nic na pokaz. To nie przedstawienie. Tutaj liczy się cicha synergia, która tworzy kompletny artystyczny język i zmienia rowery na zamówienie w jeżdżące arcydzieła.
Wiedzą, że trafili w dziesiątkę, gdy coś ich zaskoczy. Gdy przejście kolorystyczne zdaje się niemożliwe. Gdy spojrzą z pewnego dystansu i zobaczą coś, co nie powinno istnieć.
„U nas nic nie stoi na drodze marzeń” — tłumaczy Micah. To właśnie swoboda — możliwość odkrywania, pełnej pasji pracy nad czymś, o co nikt nie pytał, a chcą wszyscy — wyróżnia Project One ICON.
To dlatego, że na szczycie rzemiosła liczą się nie tylko narzędzia. Tu kluczowe są dłonie, które ich używają i duch, który nimi kieruje.